niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział IV

 # Zayn 

- Annie? 

- No tak. A co?- zapytał Liam lekko zaskoczony.

- Nie, nic.. - odpowiedziałem spuszczając głowę ku ziemi unikając spojrzenia chłopaka. 

- Zayn? 

- Co? 

- Mi możesz powiedzieć. 

- Wiem, ale naprawdę ... nie martw się. 

- Ale ja przecież widzę, że coś się dzieję. 

- Liam... Dzięki za troski. 

- No jak chcesz. Dobra koniec tych czułości. Chodź do reszty. - powiedział wstając z leżaka. 

- Nie dzięki, nie mam ochoty...

- Ok. Nie nalegam.

Rozłożyłem się wygodniej na leżaku  i zamknąłem oczy rozkoszując się blaskiem słońca. Nagle poczułem jak mój leżak przemieszcza się. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak chłopaki niosą mnie w stronę basenu. 

- Pożałujecie! Zobaczy... - nie dokończyłem, ponieważ wylądowałem w wodzie. 

- Nie chciałeś po dobroci to musieliśmy siłą.- powiedział Harry złowieszczo się uśmiechając. 


 #Annie

  

 Po obiedzie postanowiłam udać się na jogging. Wzięłam ze sobą słuchawki, i-Phona i wyszłam. Biegłam  londyńskimi, zapełnionymi ulicami. Nie zważałam na nikogo  Wsłuchałam się w rytm Emeli Sande- My Kind Of Love  i zapomniałam o całym świecie.Czasami małymi urywkami powracały wspomnienia. Czułam jak ściska mnie coś w gardle, więc przyśpieszyłam tempo. Nie chciałam znowu płakać, bo ostatnio zdarzało mi się to bardzo często. Zmęczona i zdyszana dobiegłam do parku. Usiadłam na tej ławce, na której spotkałam wczoraj Liama. Otarłam pot z czoła i starałam się jak najszybciej odpocząć aby biec dalej. Patrzyłam na bawiące się dzieci, na plotkujące staruszki i zakochane młode pary. Westchnęłam i zaczęłam biegać dalej. Postanowiłam wydłużyć sobie drogę. Spoglądałam na wielkie i piękne wille. 

- Nie chciałabym mieszkać sama w takim dużym domu. - pomyślałam.

Po chwili zatrzymałam się obok furtki prowadzącej na cmentarz. Przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Wahałam się, nie wiedziałam czy mam wejść, czy nie. Jednak postawiłam pierwszy, niepewny krok. Potem to już samo jakoś poszło. Po chwili znalazłam się przy grobie babci. Ściągnęłam słuchawki i przykucnęłam kładąc rękę na jej zdjęciu. Dokładnie przejechałam opuszkami palców jej zarysy twarzy. Łzy same spływały mi po policzkach. 

- Brakuje mi ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo...- wyszeptałam. 

Usiadłam na ławce obok i w ciszy rozmyślałam o całym moim życiu. Nie zauważyłam nawet kiedy się ściemniło. Pół pustego dnia spędziłam na cmentarzu. Pożegnałam się z babcią i powoli skierowałam się do domu. 



#Następnego dnia

Obudziłam się o 10.30. Wzięłam gorącą kąpiel i przebrałam się w to. Zrobiłam sobie naleśniki na śniadanie i do południa przesiedziałam w salonie przed telewizorem. Później wyszłam na miasto zrobić zakupy. Na początek poszłam do spożywczaka i kupiłam potrzebne produkty. Gdy byłam już przy kasie przypomniałam sobie, że nie wzięłam żelek. Wróciłam się i włożyłam trzy paczki do koszyka. 

- Ałć! - zasyczałam z bólu. 

Jakiś chłopak nie zauważył mnie i wylądował ze mną na podłodze. Nie mogłam się ruszyć. 

- Czy mógłbyś ze mnie zejść? - zapytałam lekko oburzona. 

- A tak, przepraszam. - wstał i zaczął poprawiać swój sweter. 

Wszystkie moje zakupy się porozsypywały, więc zaczęłam je zbierać. 

- Czekaj, pomogę ci. - powiedział blondyn i szybko przykucnął obok mnie wkładając produkty do koszyka. - O żelki! Mam nadzieję, że mnie poczęstujesz. 

- Jak na razie to nie zasłużyłeś sobie.- uśmiechnęłam się szyderczo, a on posmutniał. 

Popatrzyłam się na niego i zmiękłam. Zrobił taką słodką minkę, że aż się zaśmiałam. 

- No dobra, dobra. Poczęstuję cię, ale najpierw pomożesz mi to wszystko pozbierać.

- Tak jest! Nawet jak chcesz to mogę Cię odprowadzić do domu. 

- Z wielką chęcią, ale ...

- No to ustalone. Chodź już do kasy. 

- ... ja cię nie znam. - dokończyłam ale on już tego nie usłyszał. 

Wyciągnęłam portfel, zapłaciłam za wszystkie zakupy i wyszliśmy ze sklepu. 

- To w którą stronę? - zapytał się rozglądając dookoła.

- Na prawo. - powiedziałam i wyciągnęłam żelki. - Jesteś tego pewny, że chcesz mnie odprowadzić? 

- Jak najbardziej.- odpowiedziała zajadając się słodkościami. - Ale nie bój się, nie jestem złodziejem. 

- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się i wzięłam od niego jednego żelka. 

- Ej! Masz tam jeszcze dwie paczki. Ta jest moja. - oburzył się chłopak. 

- Ale ja za nią zapłaciłam. 

- Nie martw się, spłacę ci ten dług. Zaproszę cię na kawę i będzie wszystko okej. 

- Tylko ja nie wiem jak ma na imię ten, który je moje żelki. 

- A tak, nie przedstawiłem się, przepraszam. Niall jestem. 

-  Annie, miło mi. 

- Mi bardziej.- powiedział z całą buzią żelków. - Daleko mieszkasz?

- Nie, tutaj zaraz za rogiem. A co? Znudziłam ci się już? 

- Nie, wręcz przeciwnie. 

Uśmiechnęłam się i zatrzymałam się przed furtką prowadzącą do mieszkania.

- To tutaj - powiedziałam. 

- Już? Co tak szybko... Będę smutny przez cały dzień. - posmutniał i spuścił głowę w dół. 

- Jeszcze na pewno się spotkamy. - uśmiechnęłam się. 

- To akurat wiem. Mam dla ciebie pewną propozycję. 

- Jaką? 

- Chodź ze mną przejść się do parku. Prooszę. - zrobił minę jak kot ze Shreka. 

- No dobra. Tylko odłożę zakupy do domu. 

- Ok. Czekam. 

Odłożyłam je i szybko wróciłam do Nialla. 

- No to chodźmy. - powiedziałam i ruszyliśmy przed siebie. 

Spacerowaliśmy jakieś 40 minut. Potem Niall znowu odprowadził mnie pod dom i poszedł w swoja stronę. Usiadam zmęczona w salonie z wielkim uśmiechem po udanym dniu. 

#Niall

  Po mile spędzonym dniu z Annie musieliśmy jechać z zespołem na wywiad. Po godzinie byliśmy w domu. Dziennikarka  zadała takie jedno pytanie Liamowi: " Czy ty Liam spotkałeś już jakąś dziewczynę, która zrobiła na tobie dobre wrażenie?", a on odpowiedział " Wiem, że dopiero co rozstałem się z Daniell, ale nie zaprzeczam, poznałem kogoś." Każdy z nas się bardzo zdziwił. Liam w drodze powrotnej milczał jak grób, nie chciał nam nic powiedzieć.  

/Annie

 

 

#Niall 

Kiedy zobaczyłem że na jedną z dziewczyn spadł reflektor zbiegłem ze sceny, przedzierając się przez ochroniarzy.Koncert został wstrzymany. Została wezwana karetka. Jednak zanim przyjechała, dziewczyna się ocknęła. Z początku mamrotała , chciała się podnieść, zapewniała mnie że jest wszystko w porządku. Jednak nie pozwoliłem jej się podnieść. Przyjechała karetka, postanowiłem wsiąść i jechać z nią do szpitala. Siedziałem z nią całą noc, choć nie było łatwo tego załatwić... Była taka słodka jak spała. Następnego dnia przyszły wyniki badań. Nic jej nie było.


 


środa, 9 stycznia 2013

Rozdział III

#Annie 
Przez pół nocy nie mogłam spać. Miałam koszmary, albo powracały wspomnienia. Zasnęłam dopiero nad ranem. Obudziłam się o 1 po południu. Wzięłam gorący prysznic i przebrałam się w to . Później zeszłam do kuchni zrobić sobie naleśniki - moje odwieczne śniadanie. Teraz takie śniadanie nie oznacza dla mnie nic. Zawsze jadłam je z babcią w miłej i zabawnej atmosferze. Coraz bardziej mi jej brakuje i coraz bardziej czuje pustkę. Zostałam sama w wielkim domu. No właśnie wielkim domu... Tu jest za dużo miejsca jak na jedną osobę.  Zaczęłam zastanawiać się nad sprzedażą mieszkania, ale szybko te myśli odgoniłam, ponieważ tu jest moje miejsce, tu byłam szczęśliwa i nie chciałabym nic zmieniać.   Posprzątałam po śniadaniu i powoli szłam w kierunku pokoju babci. Stanęłam w drzwiach i rozglądnęłam się po całym pomieszczeniu. Łzy cisnęły mi się do oczu. Wszystko nią jeszcze pachniało, wszystko mi ją przypominało, nasze wspólne piękne chwile i te, w których czasami było naprawdę ciężko. Poszłam się przewietrzyć, przecież nie można siedzieć i płakać cały czas. Spacerowałam przepełnionymi, szarymi ulicami Londynu. Dopiero w parku zrobiło mi się radośniej. Usiadłam na ławce, naprzeciwko której była piękna fontanna.  Pamiętam jak przychodziłam tu z babcią prawie codziennie. Ona siadała na tej ławce a ja biegałam wokół fontanny. Na same te wspomnienia na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nawet nie zauważyłam chłopaka stojącego obok mnie. Dopiero gdy pomachał mi ręka przed oczami ocknęłam się.

- Przepraszam, że ci przeszkadzam. Czy mógłbym usiąść obok ciebie? - zapytał szeroko uśmiechając się. 

- A tak, tak proszę. - odpowiedziałam czerwieniąc się. 

- Sama tutaj przyszłaś?

- Tak, teraz niestety tak. 

- Teraz? 

- No tak. Cztery dni temu straciłam ostatnią osobę, która mi została i którą naprawdę kochałam... 

- Przepraszam... nie powinienem.. 

- Ale nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niego. 

- Bardzo mi przykro... 

Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. To była trochę niezręczna cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. On  zresztą tez chyba nie wiedział. Nie znałam go, ale mogłam mu wszystko powiedzieć, sama nie wiem dlaczego. Moim zdaniem był inny niż wszyscy... 

- Ja chyba już pójdę.  - powiedziałam wstając z ławki. - Do zobaczenia. 

- Mam nadzieję. - odpowiedział. 

Powoli ruszyłam przed siebie. 

- Przepraszam- usłyszałam za sobą- Mogę wiedzieć jak masz na imię? 

Przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę. 

- Annie.

- Liam. Miło mi. - uśmiechnął się szeroko. 

- Mi także. Do zobaczenia. 

Pożegnaliśmy się ostatecznie i oboje poszliśmy w swoje strony. Liam wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest miły no i przystojny. Poprawił mi mój humor. 

#Liam

  Nie powinienem jej tyle wypytywać. Sprawiłem jej smutek. Mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. 

Zdziwił mnie tylko jeden fakt- dlaczego ona sama siedziała w tym parku? Gdyby miała chłopaka to pewnie byłby z nią. A może nie ma nikogo? Nie to nie może być prawda. Przecież Annie jest miła, sympatyczna no i bardzo ładna. Każdy chciałby mieć koło siebie taką osobę jak ona. Nie ukrywam, że ja też. 

- Zakupy! - wykrzyczałem do siebie. 

Tak się zamyśliłem, że całkiem o nich zapomniałem. Szybko podbiegłem do najbliższego spożywczaka  i kupiłem potrzebne rzeczy. Po 10 minutach byłem w domu. 

- Jestem! 

- Boże! Co tak długo ?! Ja tu z głodu umieram! - krzyczał Niall podbiegając do mnie. 

- Też cię kocham. 

- Gdzieś ty tyle był? - zapytał ciekawski  Louis. 

- Ty lepiej zajmij się swoim żarciem. - odpowiedziałem patrząc na Zayna podkradającego Louisowi marchewki. 

- Oddaj to złodzieju! Bo cię poćwiartuje i rzucę .. i rzucę Niallowi na pożarcie. - wykrzyczał zbulwersowany Lou  goniąc Zayna po całym salonie.


 Ja i Harry nie mogliśmy opanować śmiechu. 

- Dobra chłopaki uspokójcie się.- powiedziałem, lecz oni nie usłyszeli. -Chłopaki, koniec!

Tym razem pomogło. 

- Zayn oddaj mu marchewkę- rozkazałem mu. 

- Ale... 

- Już!

- No dobra. Masz, ale tobie nie odpuszczę. - Zayn popatrzył się na Lou.

- Wy nigdy nie dorośniecie? 

- Nie! - odpowiedzieli razem. 

Cały wieczór spędziliśmy w salonie leniuchując i obżerając się popcornem. Około północy wszyscy poszli  spać do swoich pokoi. Długo nie mogłem zasnąć. W głowie siedziała mi cały czas Annie. Zastanawiałem się dlaczego nigdy jej nie spotkałem. A może nie zwracałem na nią uwagi? Nie to nie
możliwe. Taką dziewczynę widać z daleka. 

#Zayn

 Ciągle myślałem o Annie. Zapomniałem o całym Bożym świecie. Już sam nie wiedziałem co robię. 

- No właśnie. Co ja robię?! Przecież ja mam dziewczynę, którą bardzo kocham... tak przynajmniej myślę  ale dlaczego Annie siedzi w cały czas w głowie? To staję się coraz trudniejsze... Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Mam nadzieję, że między mną a Per nic się nie zmieni. Tyle razem przeszliśmy, nie chce aby coś się zepsuło, nie chcę aby ona przeze mnie cierpiała. - coraz bardziej rozmyślałem. 

Prawie przez całą noc nie spałem. Obudziłem się rano około 12. Zszedłem na dół do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie. Później usiadłem wygodnie w salonie z moimi kanapkami. Trochę się zdziwiłem,  ponieważ nigdzie nie było widać ani słychać chłopaków. 

- Jest ktoś w domu?! - krzyknąłem aby się upewnić. 

Nie dostałem odpowiedzi, więc postanowiłem zajrzeć do ogrodu.I to było trafne. Cała czwórka siedziała w ogrodzie i kąpali sie w basenie. 

- Czemu nikt mnie nie obudził? - zapytałem oburzony siadając na leżaku obok Liama.

 - Ej mówi się coś. 

Musiałem pomachać ręką Liamowi przed oczami żeby mi odpowiedział. 

- Co ? - otrząsnął się. 

-Co ty taki nieobecny? 

- Ja? Nie, dlaczego... 

- Bo wpatrujesz się w jeden punkt i uśmiechasz się do siebie jak idiota..

- Zadawało ci się. 

- Nie, nie zdawało. No, a teraz opowiadaj. 

- Ale o czym? 

- No o tym dlaczego tak szczerzysz się do siebie.

- Zayn, daj spokój. 

- Nie. Mów. 

- Jesteś nieugięty...

- Tak!

- No dobra.. To poznałem nową, fajną no i ładną dziewczynę.

- Uuu. A jak nazywa się ta piękność?

- Annie. Ładnie nie? 

- Annie?... 

/Annie

 

 

#Caroline

-Bilety kupione. Idę co mi tam. Nic nie zaszkodzi..

Siedziałam w pierwszym rzędzie. Po 10 minutach cała sala zapełniła się tłumem rozwrzeszczanych fanek. Zrobiło się naprawdę tłoczno i głośno. Wstałam i podeszłam do barierek. Chłopaki po kolei wychodzili na scenę a wrzawa wzrastała. Na przeciwko mnie stanął słodki blondyn. Pierwsza piosenka- skądś ją znałam. Tak, to ona ostatnio leciała w radio. Cieszyłam się że jednak tu jestem. Druga i kolejne piosenki niezbyt były mi znane. Zapatrzyłam się w uśmiechniętego blondyna, kiedy  poczułam mocne pierdolnięcie...

/Caro

#CDN

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział II

#Annie

 Obudziłam się w pokoju babci klęcząc i trzymając jej rękę. Popatrzyłam na nią i poczułam wielki ból w sercu. Pocałowałam ją w czoło i poszłam do kuchni.Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole. Było tak strasznie cicho i pusto, że aż kanapki smakowały inaczej.Potem poszłam się przebrać. Musiałam wyjść i pozałatwiać wszystko z pogrzebem.

 *dwa dni później - pogrzeb

Na pogrzebie nie było tak dużo ludzi. Przyszli sąsiedzi i pani pielęgniarka z mężem. Gdy tak stałam i patrzyłam na trumnę w sercu czułam smutek i pustkę. Nie mogłam wyobrazić następnych dni mojego życia. Nie chciałam być sama. Mam dopiero 17 lat i to jak sobie poradzę było bardzo trudnym pytaniem, na które nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. Muszę dać jakoś radę. 

- Mam nadzieję, że będziesz tam na górze na mnie czekać. - powiedziałam całując trumnę. 

To był koniec. Trumna została zasypana, ludzie się porozchodzili, a ja zostałam. Dlaczego? Dlatego bo nie chce wracać do pustego, wypełnionego smutkiem mieszkania, w którym cała miłość uleciała, dlatego, że nie mam po co tam wracać, całe moje życie jest tutaj przy niej. 

- Kocham cię babciu- wyszeptałam ocierając łzy z mokrego policzka. 

Lekko się uśmiechnęłam i odeszłam. Szłam powoli nie zwracając na ludzi, na czas, po prostu na nic.Czułam lekki wiatr, który unosił moje myśli. Przechodziłam przez drogę, gdy nagle usłyszałam przeraźliwy pisk opon. Rozpędzony samochód zatrzymał się tuż przede mną. 

- Oszalałaś?!- wykrzyczał chłopak wyskakując z samochodu. 

Ocknęłam się z szoku i mu odpowiedziałam:

- Nie trzeba było tak szybko pędzić!

Nieznajomy patrzył na mnie chwilę po czym podszedł bliżej. 

- Przepraszam, masz rację...- powiedział spuszczając głowę ku ziemi. 

Zignorowałam go i poszłam dalej.

- Zaczekaj! - zawołał.- Powiedz mi chociaż jak masz na imię. 

- Nie jesteś tego wart. - krzyknęłam do niego nie odwracając się. 

- No nie bądź taka... co ci szkodzi? 

- Spadaj. 

Wkurzyłam się i przyśpieszyłam tempo. Myślałam, że dał już sobie spokój, więc się odwróciłam aby się upewnić. 

- Aaa! Boże, chcesz żebym zawału dostała?! - wykrzyczałam   z przerażenia i automatycznie złapałam się za serce. 

Stał tuż za mną. Nawet nie wiedziałam kiedy tam się znalazł. 

- Aż taki jestem straszny? 

- Przerażający. - odpowiedziałam patrząc na niego ze złością. 

- Bez przesaadyy, ale widzisz, oglądnęłaś się za mną. - poruszył śmiesznie brwiami i stanął trochę bliżej mnie, na co ja się oddaliłam. 

- Zostawię to bez komentarza. - odwróciłam się i chciałam odejść , lecz złapał mnie za nadgarstek. - Możesz puścić moją rękę? 

- Nie puszczę, dopóki nie dowiem się jak masz na imię. 

- Nie to nie, sama się uwolnię. 

I tak jak powiedziałam tak zrobiłam. Trochę wkurzona ruszyłam przed siebie. 

- Idiota. - wyszeptałam. 

- Ja to wszystko słyszę. 

Odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka idącego za mną. W tym momencie moja cierpliwość do niego się wyczerpała. 

- Człowieku! Ja cie nie znam i nie wiem czego ty ode mnie chcesz! MOŻESZ W KOŃCU ZOSTAWIĆ MNIE W SPOKOJU?! 

- Nie. 

- Pff... Naprawdę idiota...

Odwróciłam się i stanowczym krokiem ruszyłam do domu.Nie oglądałam się, nawet bym nie chciała. Wreszcie doszłam. Otworzyłam drzwi i usiadłam w salonie. Moje oczy skierowały się w stronę pokoju babci. Wstałam i powoli ruszyłam do niego. Rozglądnęłam się, było tak pusto i cicho. Wszystko nią pachniało, wszystko mi ją przypominało. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 

- Ludzie, dajcie mi chwilę spokoju...- powiedziałam błagalnym tonem otwierając " wrota". 

- Nie powiedziałaś jak masz na imię. 

Tego się nie spodziewałam. Moim oczom ukazał się ten sam chłopak, który prawie mnie potrącił. 

- Boże, człowieku weź się opanuj...A tak wogule to skąd wiesz gdzie mieszkam? 

- To nie było takie trudne. Po prostu szedłem za tobą. - powiedział szeroko się uśmiechając.- Tylko, że ja nadal nie wiem jak ci na imię. 

- Ale jak powiem to pójdziesz sobie? 

- Zastanowię się...

Spojrzałam na niego złowieszczo. Powoli traciłam cierpliwość, ale nie chciałam tego ukazywać. 

- No dobra, pójdę... - powiedział już mniej radośniej. 

- Jestem Annie. Wystarczy? 

- A ja Zayn. Masz ładne imię. A nazwisko? 

- Miało być tylko imię!

- No dobra, dobra... To do zobaczenia.- pożegnał się machając ręką.

- Mam nadzieję, że nie.

- Ale przygłup- zamknęłam wreszcie drzwi i udałam się z powrotem do pokoju babci. 

Wzięłam jej koc i wtuliłam w niego swoją twarz.

- Nawet nie wiesz jak mi cię babciu brakuje. - wyszeptałam i jedna łza spłynęła mi po policzku.

#Zayn

  Spodobała mi się ta dziewczyna. Była taka inna. Jedną z pozytywnych cech było to, że mnie nie znała,a druga to jej charakter.Myślałem o niej przez całą drogę powrotną. Mam nadzieję,że ją jeszcze spotkam.Dobrze, że wiedziałem gdzie mieszka. z dobrym humorem wkroczyłem do domu. 

- Cześć wszystkim! - przywitałem się i usiadłem obok Liama.

- Ale ty promieniejesz. - powiedział Liam. 

- Jakoś mam dobry humor.- odpowiedziałem sięgając po popcorn od Nialla. 

- Zostaw! To moje! - wydarł się Niall bijąc mnie po dłoni. 

- Teraz już moje - odpowiedziałem z sarkazmem. 

- Cisza! Ja tu oglądam!- krzyknął Louis. 

- A co to za film? - zapytałem.

- Saga Zmierzch! - odpowiedział Harry. 

- Znowu? Ja się na to już nie pisze. Oglądałem to chyba ze 100 razy.

- Zayn! Nie opuszczaj mnie! Ja tu zasnę przez nich! - krzyknął zdesperowany Liam.

- To chodź ze mną na taras. Napijemy się piwka, pogadamy trochę. 

Poszliśmy na taras i ułożyliśmy się na leżakach  Długo rozmawialiśmy. Liamowi było to potrzebne. Musiał się wygadać  ponieważ ciągle tęskni za Daniell. 

#Annie

  Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 22. Poszłam wziąć prysznic, potem przebrałam się  w piżamy i udałam się  do swojego pokoju. Gdy tylko weszłam moim oczom ukazało się zdjęcie, na którym byłam ja z babcią. Wzięłam je do ręki o opuszkami palców przejechałam po nim. 

- Dobranoc babciu - powiedziałam odkładając zdjęcie na półkę. 

Po 15 minutach zasnęłam. 

/Annie

 

#Caroline

Obudziłam się około 9:30. Po śniadaniu postanowiłam pozwiedzać trochę Londyn. Chciałam również sprawdzić jakie zespoły tutaj dają koncerty. Wzięłam prysznic, przebrałam się i wyszłam. Zeszło mi kilka godzin , za to zobaczyłam i dowiedziałam się wiele. 

-Jutro jest koncert One Direction. Ghrr. Nie za bardzo przepadam za ich muzyką, za to są ładni. Kurde. Iść? - mamrotałam sama do siebie wsiadając do auta.

Włączyłam radio. Leciała rytmiczna, ciekawa nuta. Spodobała mi się. Kiedy zobaczyłam że to piosenka One Direction, zamurowało mnie. 

-Jadę! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam sama do siebie.

Nie zauważyłam kiedy już byłam pod resortem. 

Zjadłam kolację i położyłam się spać. Jak zwykle leżałam długo i myślałam o wszystkim.. Zasnęłam.

Obudziłam się wcześnie. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam śniadanie i wyszłam. Moim celem był park. Puściłam się truchtem w jego stronę. Przejeżdżały koło mnie różne auta, ale w żadne się tak nie zapatrzyłam jak w czarne audi r8. Nie chciałam stracić tamtego auta z widoku. Oprzytomnił mnie klakson. Stałam na środku przejścia , tuż przed maską jakiegoś samochodu. Zaniepokojony kierowca wyskoczył z auta i z przerażeniem pytał się mnie czy nic mi nie jest. Kilka razy tłumaczyłam mu że  zatrzymał się jakieś 5 cm ode mnie i nic mi nie jest. Przeprosiłam za incydent i poszłam dalej. Usiadłam na ławce, w tylnej części parku. Stara, brudna i poniszczona fontanna była sucha. Przypomniało mi się całe moje dzieciństwo. Nie wiem czemu. Moje rozmyślania przerwał mój telefon. Dostałam SMSa od Edda- mojego brata. Chciał po prostu dowiedzieć się co u mnie. Streściłam ten cały mętlik który panował teraz w moim życiu. Była 17:37  a o 20:00 był koncert. Nie chciałam się spóźnić, więc założyłam słuchawki, włączyłam muzę i  pobiegłam przez lasek.

Było coś po 18. Poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w to. Wzięłam kluczyki, kasę i wyszłam.

/Caro

  #CDN

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Uwaga!!!

Przepraszamy za nie publikowanie następnego rozdziału :/ mamy małe komplikacje ... Postaramy się jak najszybciej coś dodać :) 

Widzę, że co dziennie ktoś patrzy na nasz blog :) Nawet nie wiecie jakie to miłe. Dla nas to bardzo dużo znaczy. :) 

Wybaczcie  :* :) 


/Annie 

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział I

#Annie

 Obudziłam się o 8.30. Babcia jeszcze spała, więc postanowiłam wziąć prysznic. Później przebrałam się w   to i zeszłam na dół do kuchni zrobić śniadanie. Przygotowałam naleśniki i pozostawało mi czekać aż babcia się obudzi. Długo to trwało, więc trochę zmartwiona udałam się do jej pokoju. Serce mi zaczęło mocniej bić, gdy zobaczyłam, że jej tam nie ma. Zaczęłam panikować i biegać po całym domu.

- Babciu! Gdzie jesteś ?! - wołałam.

Nagle drzwi od łazienki otworzyły się po czym uderzyły mnie w głowę.

- Co się stało kochanie? - zapytał babcia widząc jak trzymam rękę na czole.

- A nic, nic, ale nigdy więcej mnie tak nie strasz. Zawału bym dostała.

- Wnusiu, ale ja się bardzo dobrze czuję.

- Widzę własnie, widzę. A teraz chodź bo naleśniki stygnął.

Wzięłam ją pod rękę i poszłyśmy na śniadanie. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się jak zawsze. Bardzo lubię spędzać z nią czas. Przy niej mogę być sobą, mogę zapomnieć  o smutku, żalu, mogę z nią pogadać o wszystkim i o niczym. To ona przez większość mego życia zastępuje mi rodziców. Kocham ją najbardziej na świecie.

- Babciu, ja chyba teraz pójdę po zakupy dobrze? Za niedługo wrócę. - powiedziałam zanosząc talerze do zmywarki.

- Dobrze, dobrze. Ja tu sobie pooglądam telewizję.

Uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam. Na szczęście spożywczak nie był daleko, więc uwinęłam się w 15 minut.

- Jestem ! - powiedziałam wchodząc do domu.

Nie dostałam odpowiedzi , więc weszłam dalej by zobaczyć czy babcia nadal jest w salonie. To co zobaczyłam było straszne. Babcia leżała obok kanapy. Bardzo się przestraszyłam. Rzuciłam na podłogę zakupy i podbiegłam do niej.

- Babciu, babciu słyszysz mnie? Ocknij się proszę...!

Na szczęście otworzyła oczy. Trochę mi ulżyło, ale cała się jeszcze trzęsłam. Pomogłam jej wstać i położyłam ją na kanapie. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do pielęgniarki babci. Poprosiłam ją aby szybko  przyjechała. Po 10 minutach była już u nas.

- Dziękuję, że pani tak szybko przyjechała.

- Nie ma za co. A gdzie jest twoja babcia?

- W salonie.

- Chodź może przeprowadzimy ją do pokoju. 

Wzięłyśmy ją pod  rękę i zaprowadziliśmy do jej sypialni.

- A teraz opowiedz mi co się stało.- powiedziała pielęgniarka wyjmując ze swojej torby ciśnieniomierz.

Opowiedziałam pielęgniarce wszystko od początku i usiadłam w fotelu pod oknem. Bardzo się martwiłam o babcię. Cały czas myślałam aby nic jej się nie stało.

- Twoja  babcia jest osłabiona. Musi dużo odpoczywać. Jak coś będzie nie tak - dzwoń. 

- Dziękuję. - powiedziałam wstając z fotela. 

Odprowadziłam panią do drzwi i wróciłam do babci. Usiadłam obok niej i wzięłam jej dłoń. Miała ją taka ciepłą, że aż całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnęłam się, przykryłam ją kocem i pocałowałam w policzek. 

- Kocham cię, wiesz?- wyszeptałam. 

- Ja ciebie też - usłyszałam. 

Łzy napłynęły mi do oczu i pojedynczo spływały  po policzkach.

- Ale nie płacz moje dziecko. - wymamrotała  z lekkim uśmiechem.

 - To ze szczęścia nie martw się- odpowiedziałam całując ją ponownie w policzek.

- Możesz przynieść mi wody? 

- Oczywiście. 

Poszłam szybko do kuchni i nalałam wody do kubka. 

- Nie zamieniłabym swojego życia na nic. - pomyślałam. - Proszę- podałam babci kubek.

*wieczorem


 Zaniosłam babci kolację i porozmawiałam z nią chwilę. Gdy zasnęła pocałowałam ją w czoło i przykryłam ją kołdrą, ponieważ miała zimne ręce. Wzięłam potem prysznic i przebrałam się w piżamy.  Nie chciałam zostawiać babcie samą na noc, więc wzięłam koc i ułożyłam się w fotelu w jej pokoju. Patrzyłam na księżyc w pełni, na gwiazdy i rozmyślałam o moim życiu. Wspominałam dzieciństwo, rodziców i chwile, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. Łzy same spływały mi po policzkach. To takie przyjemne uczucie, że gdzieś tam w górze ktoś za mną tęskni i czeka. Nie mogłam zasnąć. Podeszłam bliżej do łóżka babci i wzięłam ją za rękę. Wciąż były zimne.  Nie wiedziałam dlaczego. Przecież w domu było 28 stopni, lato a noce nie były zimne. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie zaczęłam szukać tętna na jej nadgarstku. Nie mogłam znaleźć. Powoli wpadałam w panikę. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do pielęgniarki. 

-Dobry wieczór. Przepraszam że tak późno dzwonię, ale strasznie martwię się o babcię. Ma zimne ręce i nie mogę znaleźć pulsu. 

- Słuchaj Annie. Czekaj na mnie ja zaraz do ciebie przyjadę. Nic nie rób dobrze? 

- Dziękuję. 

Rozłączyłam się i uklękłam obok łóżka babci. 

Rozległ sie dzwonek. Szybko pobiegłam i otworzyłam drzwi. Pani pielęgniarka od razu skierowała sie do pokoju babci. Ja stałam w progu drzwi i obserwowałam wszystko modląc się aby nic jej nie było. Cały czas miałam łzy w oczach. Pielęgniarka odwróciłą się w moją stronę i powoli zmierzała w moim kierunku. 

- Annie... przykro mi, ale...

- Nie! Tylko nie to.. ! To nie jest prawda, to nie może być prawda... - zsunęłam się na podłogę rycząc jak bóbr. 

- Przykro mi...

Szybko podbiegłam do babci i uklękłam przed jej łóżkiem. 

- Babciu... proszę, nie .... nie umieraj! Ci ja zrobię bez ciebie? ... - mówiłam przytulając jej dłoń do mojego mokrego od łez policzka. 

Pielęgniarka poszła zostawiając mnie samą.Klęczałam przy niej całą noc nie mogąc opanować łez. Wszystko nagle się skończyło  straciłam kolejną i jedyną osobę, którą bardzo kochałam i będę kochać. Cały ten cholerny świat jest do dupy. Już nie mam nikogo, zostałam sama w tym posranym, czarnym życiu.

/Annie

 

#Caroline

Całe szczęście bank był niedaleko. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam. Prawie zemdlałam, gdy dowiedziałam się ile mam kasy. Pierwsza myśl? Samochód! Zadzwoniłam po taksówkę. Miły taksówkarz na moje życzenie zawiózł mnie do najbliższego salonu chevroleta. Była to jedna z moich ulubionych marek, na które mogłam sobie pozwolić. Padłam gdy zobaczyłam to cudo.

-Wezmę tego.- powiedziałam do kolesia który miał mnie oprowadzać po salonie.

-Ale nie widziała pani wszystkich..

-Powiedziałam że biorę tego, więc inne mnie nie interesują.

-Ale nawet..- nie dałam mu dokończyć.

-Otworzy pan? Mogę wsiąść?

Ten koleś doprowadzał mnie do szaleństwa. Nie wiem co bym zrobiła gdyby jeszcze raz powiedział "ale nawet"...

-Tak, proszę.

Zrobiło mi się jakoś lżej, gdy do niego wsiadłam. Ten zapach nowości, spełnione marzenie. Po dokładnym oglądnięciu auta i po próbnej jeździe nie chciałam z niego wysiadać. Już się tak jarałam, a nawet jeszcze nie był mój.. Pozostało tylko jedno. Kupić go i pozałatwiać wszystkie papiery i papierki. Tak też zrobiłam. Po kilku godzinach szwendania się po biurach, camaro było już moje.Wyjeżdżając z salonu czułam jak naprawdę zaczynam to nowe życie. Nie znałam dobrze planu miasta, ale na całe szczęście w aucie był GPS. Pojechałam do sklepu. Nakupiłam jedzenia i innych potrzebnych rzeczy. Nie chciałam wracać do domu, więc zahaczyłam o park. Od teraz będzie to chyba moje ulubione miejsce. Zaczęło się ściemniać. Postanowiłam wracać. Zaparkowałam moje kochane auto na parkingu pod budynkiem. Idąc do mieszkania zadzwoniłam do rodziców. Tęskniłam za nimi, za moim jebniętym bratem. Brakowało mi ich a to był dopiero początek... 

/Caro

#CDN

niedziela, 18 listopada 2012

Prolog

Od śmierci rodziców mieszkam tylko z babcią w Londynie. Zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam 5 lat. Bardzo to przeżyłam. Teraz jedynie staram się wspominać te dobre, wspólne chwile. Z babcią od kilku miesięcy jest coraz gorzej. Opiekuję się nią codziennie, ponieważ nie chcę myśleć co będzie jak ją stracę. To jest ostatnia osoba, która mi została i którą naprawdę bardzo kocham. Nie mam przyjaciół, nie wychodzę często z domu, nie mam po prostu na to czasu. Gdy byłam małą  dziewczynką miałam wiele przyjaciół z którymi spędzałam większość czasu, ale po śmierci rodziców zamknęłam się w sobie i nie wychodziłam  z domu. Z wiekiem to mijało ale nie miałam ochoty na zabawę, wolałam spędzić ten czas z babcią.

/Annie

Życie w Kanadzie stawało się coraz nudniejsze. Odszedł ode mnie chłopak, którego naprawdę kochałam. Moja najlepsza przyjaciółka przedawkowała prochy, zmarła. Miałam tego dość. Postanowiłam przeprowadzić się do Londynu. Chciałam zacząć wszystko od nowa, chciałam skończyć z tą  monotonią. Zawsze uwielbiałam chodzić na koncerty, lecz w Kanadzie było ich coraz mniej. Zaraz po 19 urodzinach powiedziałam rodzicom o moich planach, nie byli zachwyceni, ale przecież byłam pełnoletnia. Kilka tygodni później byłam już w resorcie w Londynie. Rozpakowując się, na spodzie walizki znalazłam kopertę. Był w niej list od rodziców. Założyli mi konto w banku, oddali mi swoje oszczędności, twierdząc że mi przydadzą się bardziej. Minął dopiero dzień a ja już za nimi tęskniłam. Moje marzenia wreszcie zaczną się spełniać. Przynajmniej mam taką nadzieję...

/Caro

piątek, 9 listopada 2012

Bohaterowie

Carolina Carter ur. 28 października 1993. Lubi się zabawić.

 Annie Scott ur. 29 września 1993.

 
One Direction. Od lewej:

Zayn Javadd Malik ur. 12 stycznia 1993. Jest w związku z Perrie Edwards.

Liam James Payne ur. 29 sierpnia 1993. Daddy Direction, wolny.

Niall James Horan ur. 13 września 1993. Uwielbia grać na gitarze. Wolny.

Louis William Tomlinson ur. 24 grudnia 1991. Jest w związku z Eleanor Calder. 

Harry Edward Styles ur. 1 lutego 1994. Loczek, wolny.